[TEST] Peugeot 308 SW 1.2 PureTech 130– francuz z niemieckimi genami.

Nie wiem jak Wy, ale ja mam wrażenie że strategią grupy PSA jest naprzemienne inwestowanie raz w Citoreon’a, a raz w Peugeot’a. Przez wiele lat samochody z logiem lwa na masce były traktowane po macoszemu, a praktycznie żaden z nich nie był w żaden sposób ekscytujący, czy choćby ciekawy. Nie były też szczególnie dobrze wykonane, ani też nie jeździły w zachwycający sposób, wręcz przeciwnie. A do tego ten nudny, obły do porzygu design. Słowem, ktoś zrobił z Peugeotów najbardziej zwykłe jeździła dla ludzi, którzy nie mają absolutnie zielonego pojęcia o motoryzacji, a samo prowadzenie traktują jako nieprzyjemną konieczność. Tak było, ale do czasu…

Nowe reflektory przednie są o wiele ładniejsze.

No właśnie, ktoś postawiony wysoko w grupie PSA, musiał wreszcie pójść po rozum do głowy i całe szczęście! Nagle Peugeoty z nijakich samochodów dla każdego i dla nikogo jednocześnie, przeistoczyły się w jedne z najciekawszych aut w swojej klasie, dostępnych na rynku. I dotyczy to niemal każdego segmentu w którym francuska marka jest obecna. Fakt nie mają może jeszcze jakiegoś modelu, który jest obiektem westchnień i nocnych marzeń małych chłopców. Mają za to coś, co w ich wypadku jest z pewnością cenniejsze. Produkują normalne i jednocześnie fajne samochody, genialne rozwiązanie. To coś jak buty NewBalance.  Pasują każdemu, nie są przesadnie drogie, nie są przesadnie wystrzelone, a są po prostu fajne. Dzięki temu możecie je zobaczyć na klipach znanych i popularnych muzyków, na nogach nastolatków i 40-to letnich hipsterów. Po prostu fajnie je mieć i na takie właśnie kreuje swoje auta Peugeot, co wychodzi im nad wyraz dobrze.

Odświeżający lifting.

Po tym przydługim wstępie, przejdźmy wreszcie do naszego dzisiejszego gościa, czyli Puegeota 308 SW w wersji po faceliftingu. Małe kombi, zbudowane na bazie miejskiego kompakta. Auto stworzone z myślą o upierdliwych handlowcach, lub niezbyt zamożnych (ale i nie biednych), raczej młodych rodzinach. Takie właśnie są wszystkie samochody z tego segmentu, które są oferowane na naszym rynku. I wydawać, by się mogło, że trzystaósemka też taka będzie. Jeżeli myślicie, że w tym momencie zaprzeczę, to jesteście w błędzie. Otóż 308 SW właśnie takie jest. Z tym, że nie do końca. Co przez to rozumiem? Już tłumaczę.

Nasz dzisiejszy gość właśnie taki jest. Musi taki być. Przecież właśnie w taką klientele celuje. To znaczy, że jest po prostu normalnym autem. Solidnie zbudowanym, budzącym poczucie bezpieczeństwa, sprawia wrażenie samochodu na którym możemy polegać na co dzień. Jest małym, kompaktowym, dość pojemnym kombi. W sam raz dla młodej rodziny na dorobku, z małymi dziećmi na utrzymaniu. Ale ma też w sobie o wiele więcej i na tym „o wiele więcej”, chce się dziś skupić.

Po liftingu 308-ka jest bardziej rasowa.

Przyjrzyjmy mu się najpierw z zewnątrz. Nasza testówka, jak to w przypadku testówek bywa, jest egzemplarzem dość doinwestowanym. Auto pokrywa perłowy biały lakier, diametralnie różny od zwykłej bieli pokrywającej pojazdy handlowców. Już sama farba wywołuje w naszych głowach wrażenie, że obcujemy nie ze zwykłym narzędziem, a czymś co można uznać za klasę wyższą. To trochę jak z iPhonem. Niby technicznie nie przewyższa konkurentów na Androidzie, ale czuć że to jest coś lepszego. Mimo że racjonalnie patrząc, nic o tym nie świadczy. Nadwozie jest bogate w obłości, które teoretycznie są już mocno passe, ale tutaj jakoś nie kłują w oczy. Uwagę zwracają za to agresywnie zarysowane lampy przednie. Reszta nadwozia wydaje się być nie obrzydliwie okrągła, a raczej harmonijna. Do tego dochodzą spore felgi z czarnych wnętrzem, które komponują się z całością wręcz fenomenalnie, nie odbierając przy tym komfortu, ale o tym później.

Jest zima, więc lepiej wsiąść do środka. Z resztą, tam jest fajniej.

Fakt w 308 nie ma wielu odważnych krzywizn, czy przyciągających wzrok detali. Mimo to auto stanowi spójną i wyjątkowo atrakcyjną całość. Jak to się udało? Nie mam pojęcia, ale musze przyznać, ze udało się świetnie. Nie stójmy jednak jak przed autem, bo trochę zimno i wejdźmy do środka, a  tam jest znacznie ciekawiej niż na zewnątrz. Nasza testówka była skonfigurowana w wysokim pakiecie wyposażenia Allure Plus, to też we wnętrzu było raczej na bogato, a nie ascetycznie. Wobec tego i jednocześnie mając w pamięci starsze Peugeoty, spodziewałem nawału przycisków, pokręteł i innych udziwnień. Niemałe było, więc moje zdziwienie kiedy zobaczyłem jaki minimalizm panuje w 308. Na konsoli centralnej mamy dosłownie sześć przycisków i jedno pokrętło i tyle. I wiecie co?

Jeżeli zależy Wam na walorach wizualnych, te felgi to must-have!

Wygląda to super, a co ważniejsze wcale nie czujecie, że potrzeba ich więcej. Na przyciski „wyciągnięte” są najważniejsze funkcje, do których każdy chce mieć dostęp od ręki i bez zwlekania. Jest to odmrażanie przedniej szyby i ogrzewanie tylnej, światła awaryjne, zamykanie auta, przełączanie obiegu powietrza i pokrętło do kontrolowania głośności muzyki. Cała reszta funkcji jest sterowana przez, a jakże, ekran dotykowy. Swoją drogą też całkiem udany. System jest taki jak w wielu innych Peugotach, Citroenach, czy nawet Oplach. To rozwiązanie sprawdzone i całkiem intuicyjnie. Działa szybko i bez denerwującego „wieszania się”. Na uwagę zasługuje jednak coś innego. 308 z całej palety aut w których spotkałem się z tym systemem miała najbardziej czytelny wyświetlacz. Klienci docenią to szczególnie w trakcie słonecznych dni.

A jak z resztą wnętrza? W porównaniu do moich oczekiwań, niebywale wręcz dobrze. Oczywiście spora w tym zasługa odpowiedniej konfiguracji, ale nawet w biedniejszych wersjach nie powinno być dużej różnicy. Po pierwsze fotele. Dawno nie spotkałem się z równie porządnymi fotelami we francuskim aucie. W zasadzie to te w 308 są bardziej niemiecko-skandynawskie niż francuskie, są przyjemnie twarde, mają dobre trzymanie boczne i nie męczą nawet przy długich trasach.

Prostota i nowoczesność. Klasa!

Kolejną rzeczą jest kierownica i to musze przyznać była dla mnie najdziwniejsza rzecz w tym aucie. Jest po prostu mikroskopijnie mała! Czujecie się jakbyście nie trzymali w ręku prawdziwej kierownicy, a raczej taką zabawkę podłączaną do komputera lub konsoli. Wrażenie potęgują kuriozalnie duże łopatki (kompletnie dziwne w aucie tego typu). Jednak to chwilowe parskanie śmiechem jest skutecznie gaszone kiedy chwile poprowadzicie. Wtedy okazuje się, że rozmiar, ani łopatki nie są źródłem jakichkolwiek problemów, a wręcz przeciwnie używa się ich bardzo przyjemnie.

Następną niestandardową cechą naszego Peugeota są zegary. Tych nie znajdziecie tak jak w normalnych samochodach, bezpośrednio za kierownicą. Tutaj znajdują się na szczycie deski rozdzielczej, tak że teoretycznie macie je widzieć nad „kółkiem”. Jak jest w praktyce? To zależy od Waszego wzrostu, ale mimo wszystko prawie zawsze nawet ta mała kierownica będzie Wam je lekko zasłaniać.

Zobacz również:   [TEST] 2016 Kia Cee'd L Business Line 1.6 GDI 135 KM
Dziwne, ale wygodne „kółko”.

Wypada też powiedzieć parę słów o ilości miejsca, bo w przypadku zakupu auta z tego segmentu jest to kwestia niezwykle ważna. Tutaj francuzi stanęli na wysokości zadania i pasażerowie nie będą narzekać. Szczególnie dobrze sprawa wygląda po prawej stronie auta. Schowek, który swoją drogą jest naprawdę pojemny, został przesunięty mocno do przodu. Tym posunięciem, projektanci wygospodarowali dużą ilość miejsca na nogi pasażera, co z kolei pozwala mu się przysunąć do przodu. To przekłada się na królewską ilość miejsca dla osoby siedzącej za nim. Dla młodych rodziców z małym dzieckiem, którzy montują z tyłu wózek, tyłem do kierunku jazdy, będzie to prawdziwe błogosławieństwo.

Bagażnik, co prawda nie jest największy w klasie (chociaż spójrzmy prawdzie w oczy, jak wiele znaczy te dodatkowe kilkanaście litrów?), jest za to ustawny i pozbawiony denerwujących, wystających kształtów. Jeżeli będziecie potrzebować przewieźć coś większego, z pewnością docenicie system składania oparcia tylnej kanapy, za pomocą dwóch, wygodnych dźwigni.

W trybie SPORT, zegary świecą się na czerwono, a z głośników jest puszczany dźwięk silnika -,-

Polot francuski, ale sprawność niemiecka.

Czas przejść do kwestii prowadzenia. Auta pokroju 308 SW nie są raczej trzymane pod kocem, za to tłuką spore przebiegi. Ważne, więc aby kierowca nie męczył się i nie denerwował prowadzeniem na poziomie Nysy pod pełnym obciążeniem. We wcześniejszych Peugeotach którymi jeździłem bywało z tym różnie. Owszem były auta, które jeździły przyzwoicie, ale gros z nich pływało po drodze niczym ponton Janusza wędkarza na wyprawie po Szczupaka. Pisze „Szczupak” wielką literą, bo jak wiadomo ta ryba jest  królem wód, tak jak lew jest król dżungli. Ok, średnio śmieszne gadki na bok, pomówmy nieco o konkretach.

308 SW jest zdecydowanie najlepiej prowadzącym się Peugeotem jakim miałem okazję jechać. Nie ma tu nic, co przywodzi na myśl francuskie, stereotypowe auta. Prowadzenie jest sztywne, bezpośrednie i konkretne. Zawieszenie świetnie balansuje pomiędzy precyzją prowadzenia, a komfortem podróżowania. Wszystko to nawet na sporych felgach z oponami o niskim profilu. Mocno czuć, że inżynierowie francuskiej marki wzorowali się na swoich konkurentach z VW i Forda. I bardzo dobrze! 308 jest autem, którym po prostu przyjemnie się jeździ na co dzień. Nie jest zbytnio wymagające uwagi, a przy tym nie jest kluchowato rozlazłe. Oczywiście jeżeli, ktoś miałby ochotę szaleć tym autem na krawędzi jego możliwości to szybko wyłapie gdzie producent poszedł na kompromis. Ale te samochody nie służą do ścigania, mają być dobre i przyjazne przy codziennej eksploatacji i Peugeot taki właśnie jest.

Tył auta, jest zdecydowanie najmniej porywający.

A jak ma się sprawa silnika i skrzyni biegów? Tutaj po raz kolejny znajdziemy sprawdzony tandem, montowany w wielu innych autach z koncernu PSA. Pod maską znajduje się 3 cylindrowy silnik o pojemności 1.2 litra, w przypadku naszej testówki generujący 130 koni. Jest to najmocniejsza odmiana tego silnika i według mnie najlepsza. Za przekazywanie mocy na koła odpowiedzialna jest skrzynia automatyczna o 6-ciu przełożeniach. Ta może nie jest tak dobra jak DSG w Volkswagenie, co w żadnym wypadku nie oznacza, że jest zła. Doskonale rozumie się z silnikiem, zmienia biegi aksamitnie gładko, jedynie w trybie manualnym mogłaby reagować szybciej. Jeżeli chodzi o spalanie, tutaj można spokojnie stwierdzić, że Peugeot jest średnim uczniem w swojej klasie.

Producent deklaruje 4,7 litra na 100km w cyklu mieszanym i poza miejskim, co nie mija się zbytnio z prawdą i spokojnie możecie uzyskać wartości w granicach  5 -5.2 litra. W mieście auto według producenta powinno spalać około 5,9 l/100km. Mi się ta sztuka nie udała i podejrzewam, że uzyskanie tej wartości wymaga PESELu zaczynającego się od liczb mniejszych niż 60. Przy niezbyt dynamicznej jeździe udało mi się uzyskać wynik 6,7 litra, ale bardziej trzeba się liczyć z wartościami powyżej 7 litrów.

Naprawdę to jedno z lepszych aut w swojej klasie!

Świetne auto, ale drogie…

Nadszedł czas na podsumowanie spotkania z 308 w wersji SW. Jedno jest pewne, dawno nie czułem się równie dobrze w żadnym aucie z lwem na masce i chyba żadnym nie jeździło się na co dzień równie przyjemnie. Do tego dochodzi bardzo dobra funkcjonalność i ciekawe, bardzo dobre wnętrze. Na silnik, skrzynie, czy choćby pojemność bagażnika również nie ma co narzekać. Jedyne co trochę psuje obraz 308 to jego ceny, te są według mnie nieco za wysokie jak na auto w tej klasie, fakt bardzo dobre i bardzo przyjemne auto, ale to dalej małe kombi, dla młodej rodziny. Mimo wszystko mam nadzieję, że auto będzie się dobrze sprzedawać, co zachęci Peugeota do pójścia dalej tą właśnie dobrą drogą, po której właśnie zaczął iść. Cześć!

 

Leave a Reply