[TEST] Nissan Juke 1.6 Hybrid 143 KM N-Sport

Nissan Juke drugiej generacji jest z nami już od 2019 roku. Poza odważnym wyglądem do niedawna Juke’owi coś brakowało, ale to się zmieniło wraz z liftingiem. Chodzi przede wszystkim o kolor. Żółty, kanarkowy to cecha charakterystyczna dla pierwszej generacji, a w tym modelu wygląda jeszcze lepiej. Poza kolorem pojawiło się kilka mniejszych i jedna większa zmiana, która odświeżyła nieco japońskiego crossovera.

Z zewnątrz poza kolorem zmianom uległy felgi. W testowanym modelu mamy 19 calowe felgi w kolorze czarnym, które z żółtym lakierem robią bardzo fajne wrażenie. Ciekawa bryła auta pozwala na wyróżnienie się na ulicy i nie jest aż tak kontrowersyjna jak w pierwszej generacji, dzięki czemu może się podobać szerszemu gronu odbiorców. Pomimo charakterystycznej linii nadwozia, Nissan wygląda statecznie i nowocześnie.

We wnętrzu dominują ciemne kolory, z żółtymi detalami deski rozdzielczej czy siedzeń, które ożywiają kabinę. Wykorzystano charakterystyczne obłe kształty również tutaj, ale wszystko jest na tyle stonowane, że nie budzi kontrowersji. Lifting poprawił chociażby wielkość podłokietnika, który jest teraz wygodniejszy, ale przede wszystkim otrzymaliśmy nowy system inforozrywki wraz z większym wyświetlaczem.

Na desce rozdzielczej znajdziemy teraz 12,3 calowy ekran z nowym systemem Nissana, który jest bardziej intuicyjny niż do tej pory. Można powiedzieć, że stał się bardziej cywilizowany i przejrzysty. Płynność działania może nie jest najlepsza, natomiast nie ma tragedii. Jest za to bezprzewodowy Android Auto i Apple CarPlay, a także ładowarka indukcyjna (od wersji N-Connecta wzwyż) oraz porty USB A i C. Za kierownicą znalazł się cyfrowy ekran zegarów. Te chociaż proste graficznie i czytelne, dzięki rozbudowanemu komputerowi pokładowemu mogą przekazać sporo informacji o m.in. o zużyciu paliwa, napędzie hybrydowym czy wskazówki z nawigacji.

Przednie fotele mają zintegrowane zagłówki i sprawiają wrażenie sportowych. Jest tu dość wygodnie. Tego komfortu zabrakło w tylnej części, gdzie może brakować miejsca, gdy z przodu usiądzie wyższa osoba. Bardziej jest to miejsce dla dzieci lub awaryjne miejsce dla dorosłego. Bagażnik o pojemności 354 litrów pojemności jest dość skromny nawet w tej klasie, ale w wersji hybrydowej. Jeśli wybierzemy spalinowy wariant uzyskamy już 420 litrów, a to spora różnica.

Zobacz również:   [TEST] Hyundai Elantra 1.6 MPI AT 128 KM PREMIUM

Lifting oszczędził jednostki napędowe, więc do wyboru nadal mamy 1 litrową jednostkę benzynową o mocy 114 KM, albo 143 konną hybrydę z silnikiem spalinowym o pojemności 1.6 litra. Chociaż w nazwie modelu mamy N-Sport, to ze sportem Juke ma niewiele wspólnego i to niezależnie od wersji silnikowej. 10,1 sekundy do pierwszych 100 km/h to wystarczający wynik na miejskie auto, ale na trasie przydałoby się trochę więcej. Nawet nazwa N-Sport nie przystoi przeciętnym osiągom. Za to silnik hybrydowy pozwala na oszczędną jazdę. W mieście średnie zużycie paliwa wynosi w okolicach 4,5 litra. Na drodze ekspresowej rośnie do 6,7 litra, dopiero na autostradzie zużycie paliwa rośnie do sporych 8,5 litra na 100 km.

Zawieszenie jest zestrojone sztywno. W połączeniu ze sporym rozmiarem felg resorowanie jest dość kiepskie. Na plus za to precyzyjny układ kierowniczy, który bardziej nastawia na dynamiczną jazdę, gdyby nie słabe osiągi. Podczas jazdy w Nissanie jest dość głośno. Słabe jest zarówno wyciszenie kabiny od komory silnika jak i układ napędowy, który często utrzymuje obroty na wysokim poziomie.

Lifting Juke opiera się głównie na nowym systemie inforozrywki i dodatkowym kolorze nadwozia. Reszta detali ma drugorzędne znaczenie i co do liftingu wizualnego niczego więcej nie było potrzebne. Brakuje jedynie bardziej dynamicznego silnika w gamie, którym mógłby się poszczycić ciekawy design i wersja N-Sport. Hybrydowa odmiana to bardzo oszczędna jednostka, która świetnie radzi sobie w warunkach miejskich i to jest główny kierunek tego auta.

Leave a Reply