[TEST] Hyundai Ioniq 5 77kWh AWD 325 KM

Przyszłość jest dziś. Obecne auta, zwłaszcza elektryczne mają bardzo duże pole do popisu jeśli chodzi o design i nowoczesne rozwiązania. Niektóre pomysły projektantów to bardzo odjechane propozycje, jak np. testowany Hyundai Ioniq 5. Wygląda jak samochód koncepcyjny, który nigdy nie trafi do produkcji, a jednak.

Innowacyjne kształty to domena Ioniqa. Prosta konstrukcja okraszona reflektorami w kształcie pixeli i pełno ostro zakończonych przetłoczeń. Hyundai wie jak przykuć uwagę. To co jeszcze przykuwa wzrok, to jego rozmiary. Zdjęcia nie oddają tego, jak naprawdę duży jest ten samochód. Wystarczy zestawić go z jakimkolwiek innym autem stojącym na parkingu aby się o tym przekonać. Sam rozstaw osi ma 3 metry, czyli tyle samo co w Tesli Model S.

Futurystycznego wyglądu Hyundaiowi dodają również inne elementy. Są tu chowane klamki zapewniające aerodynamikę, a nawet opcjonalne kamery zamiast lusterek. Klapka od gniazda ładowania? Otwierana elektrycznie za pomocą pilota.

Ciekawie jest również w środku. Wnętrze to połączenie retro z nowoczesnością. Kanciaste wnętrze, dwuramienna kierownica i dedykowany panel klimatyzacji z przyciskami dotykowymi. Są też dwa ogromne, 12 calowe ekrany, jeden odpowiedzialny za cyfrowe zegary. Te są czytelne, jest możliwość wyświetlania sporej liczby informacji, chociaż akurat zabrakło możliwości wyświetlenia mapy. Zamiast tego są jedynie wskaźniki z nawigacji o zbliżających się zjazdach itp. Drugi ekran odpowiada za multimedia. Tutaj mamy naprawdę ogrom możliwości. Menu jest bardzo bogate w informacje i czasami bywa zbyt rozbudowane i skomplikowane. Podoba mi się, że jest możliwość wyświetlania różnych rzeczy jednocześnie, np. nawigacja i obsługa radia.

Ilość miejsca we wnętrzu jest ogromna. Przestrzeni na nogi dla tylnych pasażerów oferuje dużo, również dla wysokich osób. Jest też bardzo wygodnie i komfortowo. Przestrzeń można modyfikować dzięki przesuwanej tylnej kanapie z możliwością pochylenia oparcia jak w większych SUVach. Minusem jest chyba jedynie bagażnik, który miejscami wygląda jak nieśmieszny żart projektanta. Mam tu głównie na myśli roletę, która jest bardzo elastyczna, nie ma prowadnicy, a trafienie w odpowiednie miejsce by ją zasłonić nie należy do rzeczy ładnych i przyjemnych. Brakuje tu również przegródek czy chociażby haczyka na siatki. No i te dziury po bokach oparć. Przez tą szparę między boczkiem a oparciem spokojnie można sięgnąć ręką do wnętrza bagażnika. Pojemność bagażnika to 531 litrów, jest ona długa, ale niska. Bagażnik to chyba pięta achillesowa Hyundaia Ioniq 5.

Na testy trafiła topowa odmiana z dwoma silnikami elektrycznymi, napędem na cztery koła i mocą maksymalną 325 KM. Maksymalny moment obrotowy to aż 605 Nm, czyli Hyundai jest prawdziwym potworem. Przyspieszenie do “setki” to zaledwie 5,1 sekundy w przypadku ponad dwutonowego auta. Ioniq 5 potrafi wbić fotel przy przyspieszaniu i zapewnia rewelacyjną elastyczność nawet przy wysokich prędkościach na drogach szybkiego ruchu.

Bateria testowanego Ioniqa 5 ma pojemność 77,4 kWh. Średnie zużycie energii w teście wyniosło 20 kWh, co daje realny zasięg blisko 400 kilometrów. W mieście przy plusowych temperaturach bez problemu powinniśmy zbliżyć się do zasięgu 500 kilometrów. Na trasie szybkiego ruchu Ioniq 5 jest znacznie bardziej łapczywy na prąd i potrzebuje około 24-30 kWh w zakresie prędkości 120-140 km/h. Układ ładowania o napięciu 800 V pozwala na maksymalną moc ładowania 350 kW. To przekłada się na ładowanie do 80% baterii nawet w 18 minut. W Polsce na ten moment trudno znaleźć ładowarki o takich mocach, jednak możliwości są naprawdę imponujące, a komfort podróży na dalekich trasach jest tutaj dużo większy. Napęd na cztery koła większość mocy przekazuje na koła tylne, Dzięki temu rozwiązaniu nie czuć tak bardzo gabarytów auta.

Zobacz również:   [TEST] Mitsubishi Space Star 1.2 Intense

Hyundai Ioniq 5 to nie tylko ciekawe auto elektryczne ale w dużej mierze gadżet, który ma dawać poczucie oryginalności. Przez duże gabaryty, ogromną baterię i masę elektroniki nie jest aż tak oszczędny jak lubiana przeze mnie Kona, ale nie do końca o to chodziło w tym modelu. Mimo to zapewnia nadal imponujący zasięg i bardzo dobre właściwości jezdne. Nie wszystkie gadżety jednak się sprawdzają. Z pewnością nie wybrałbym opcjonalnych lusterek cyfrowych, których jakość obrazu w nocy nie dawała pewności przy cofaniu, zwłaszcza w nieoświetlonych ciemnych miejscach.

Leave a Reply