[TEST] Jeep Avenger BEV 156 KM

Jeep Avenger to bardzo ciekawa propozycja koncernu Stellantis. Jest produkowany w polskim zakładzie w Tychach, ma mnóstwo wspólnego z Europą, ale należy do amerykańskiej marki. Asem w rękawie Avengera jest cena. Przynajmniej wersji benzynowej, bo elektryk, taki jak ten testowany to już zupełnie inna bajka.

Wygląd Avengera to typowy Jeep, tylko w formie elektrycznej. Przednia atrapa grilla, to zabudowany kawałek plastiku ze stylizowanymi w chromie kratkami charakterystycznymi dla amerykańskiej marki. Taka sama atrapa występuje zarówno w odmianie elektrycznej jak i spalinowej, ale poza świadomością, że to atrapa przód Avengera wygląda fajnie. Linia Jeepa jest prosta, kanciasta ale przyjemne przetłoczenia i dodatki sprawiają, że nie jest nudna. Tył mocno nawiązuje stylistycznie do modelu Renegade, głównie poprzez kształt swoich świateł.

Powiązanie z Europą widać przede wszystkim we wnętrzu. Samochód został poskładany z wielu elementów pochodzących, czy to z Fiata, czy też modeli PSA, dodając jedynie smaczki charakterystyczne dla Jeepa. Warto również wspomnieć, że model ten nie jest sprzedawany w USA, więc cechy ekonomiczne grają tutaj główne skrzypce. Całość wygląda jednak bardzo spójnie i w ogólnym rozrachunku jest po prostu ładne. Prosta linia deski rozdzielczej z zaokrągleniami na krawędziach wygląda fajnie, tak samo jak listwa ozdobna w kolorze nadwozia. To mocno ożywia wnętrze. Szkoda, że wnętrze jest wykonane z twardych materiałów, plus należy się natomiast za solidną jakość spasowania. 

Nie mogło zabraknąć dwóch ekranów na górze deski rozdzielczej. Cyfrowe zegary nie zostały ściągnięte z innych Jeepów i za to należy się pochwała. Są bardzo czytelne i funkcjonalne, dając możliwość sporej personalizacji. System multimediów również jest zadowalający. Kafelki z poszczególnymi funkcjami są przejrzyste, a ich rozmieszczenie można dowolnie zmieniać. Klimatyzacja została przeniesiona do systemu multimediów, ale można większością funkcji sterować również za pomocą szeregu przycisków pod ekranem, za co należy się pochwała. Szkoda tylko, że podgrzewanie siedzeń jest dostępne wyłącznie z poziomu ekranu, co akurat w warunkach zimowych mi doskwierało.

Ilość miejsca we wnętrzu jest dość dobra jeśli chodzi o ten segment. Z tyłu miejsca jest akceptowalnie dużo, a fotele są wygodne. Przestrzeń ładunkowa oferuje 355 litrów pojemności, czyli jedynie 20 litrów mniej od benzynowego odpowiednika i jest to niezły wynik. Jest podwójna podłoga by schować kable do ładowania, są haczyki na zakupy, a po złożeniu kanapy mamy w miarę płaską podłogę.

Jeepa Avengera w wersji elektrycznej napędza silnik o mocy 156 KM i maksymalnym momencie obrotowym 260 Nm. Daje to przyjemne doświadczenie z jazdy, które chociaż nie jest nastawione sportowo, to zadowala dynamiką. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h wymaga 9 sekund. Napęd wyłącznie na przednią oś nie jest przeznaczony do jazdy w terenie, ale prześwit wynoszący 200 mm i specjalne tryby jazdy Snow, Mud i Sand pozwala na pewniejsze pokonywanie mało wymagających bezdroży bez znacznych obaw o samochód. Wysoki prześwit sprawdzi się również w miejskiej dżungli, np przy najazdach na spore krawężniki. Zawieszenie jest odrobinę sztywniejsze co daje dobrą dawkę pewności w prowadzeniu, ale nie ujmuje zbytnio komfortu.

Bateria, którą dysponujemy ma pojemność 54 kWh, ale użyteczna pojemność to 51 kWh. W warunkach zimowych jak każdy elektryk ma dużo większy apetyt na prąd. W tym przypadku w warunkach miejskich było to aż 18 kWh na 100 kilometrów, chociaż w lecie auto daje dużo lepszy wynik. Na drodze ekspresowej jest znacznie gorzej i przy prędkości 120 km/h potrafi sięgnąć nawet 26 kWh na 100 km. To daje znacznie mniejsze zasięgi od deklarowanych, więc warto pamiętać, że w zimowych warunkach zasięg może być w okolicy 270 km, a w trakcie dłuższej trasy trzeba będzie mocno zredukować prędkość.

Zobacz również:   [TEST] Skoda Superb iV 1.4 TSI Plug-In Hybrid Laurin&Klement

Jeep Avenger to ciekawa propozycja, która w wersji spalinowej broni się również ceną, która wynosi nieco ponad 100 tysięcy złotych za podstawowy egzemplarz. Avenger z silnikiem BEV kosztuje od 169 tysięcy złotych za podstawową wersję a testowany, bogato wyposażony egzemplarz to koszt ponad 200 tysięcy złotych. Jest to udany model, który daje sporo pozytywnych emocji. Jest dość wygodnie i przestronnie jak na małego crossovera, a jego zapożyczenia z innych europejskich modeli są tutaj w większości na plus.

Leave a Reply