[TEST] DS 7 Crossback 2.0 BlueHDI 180 KM

W starożytności biżuteria była symbolem i pełniła funkcje religijne. Już tysiące lat przed naszą erą ludzie nosili naszyjniki i ozdoby. To one miały za zadanie odganiać złe duchy ale były też wyznacznikiem statusu społecznego. I chociaż już nikt nie wierzy w magiczne znaczenie biżuterii, tak nadal nadaje status społeczny oraz pełni zadania ozdobne. Samochody również są swego rodzaju symbolami, po których możemy poznać, czy jesteśmy majętni, jaki mamy gust, a często są nawet dziełami sztuki. DS Automobiles z pewnością coraz bardziej stara się aby ich samochody były swoistymi dziełami, biżuterią i wyznacznikiem trendów. Model 7 jest genialnym przykładem samochodu, który wyszedł spod ręki jubilera.

DS 7 jest autem, które przyciąga uwagę chyba każdego. Jednych przyciągnie swoim agresywnym wyglądem, innych ogromną bryłą, podkreślającą, że jest ogromnym SUVem, a jeszcze innych detale, które są dopieszczone niemal w każdym elemencie tego samochodu. Co przyciągnie jednak każdego to przednie reflektory, które przy otwieraniu lub zamykaniu drzwi wykonują swój taniec. Kryształy ukryte w reflektorach obracają się jeden po drugim, lub wszystkie jednocześnie powodując opad szczęki tak nisko, że trzeba ją zbierać z ziemi.

Projektanci zadbali o to, by auto budziło respekt. Czułem to na własnej skórze, kiedy to inni kierowcy widząc DS 7 w lusterku pokornie zjeżdżali na drugi pas. Przednia linia DS’a mówi sama za siebie. Jestem groźnym drapieżcą. Wystarczy spojrzeć na ogromny, czarny grill, a od razu przejdą Cię ciarki. Kto by się spodziewał tego po francuskim samochodzie? Dopracowano nie tylko przednią część auta. Z tyłu umieszczono światła, w których zastosowano głębię. Gdy się zapalą powstaje efekt trójwymiarowości. Kolejny opad szczęki gwarantowany!

Wnętrze również robi ogromne wrażenie. Ilość gadżetów i detali bije tak mocno, że ciężko zdecydować się czy jesteśmy w samochodzie, czy w pojeździe przyszłości. Wnętrze DS 7 wydaje się być niezwykle stylowe i wyrafinowane, a na konsoli środkowej widnieje ogromny ekran, o wielkości zbliżonej do tych z naszych domowych laptopów. Pasażerowie z tyłu mogą nawet za pomocą przycisków w drzwiach sterować pochyleniem tylnej kanapy. Materiały też wydają się bardzo dobre, w końcu spore wrażenie robią przeszycia na boczkach drzwi, czy desce rozdzielczej. Szkoda tylko, że materiały we wnętrzu chociaż są wysokiej jakości, są też twarde. Chodzi mi głównie o siedzenia, które wyglądają fenomenalnie, są dobrze wyprofilowane, obszyte dobrej jakości skórą i mają funkcję masażu, ale gdy na nie siadamy czujemy się jak na deskach. Są bardzo twarde, jak nie w typowym aucie z Francji. Bardziej liczyłbym na to, że całe ciało zapadnie się delikatnie w puszystą, mięciutką tapicerkę.

Silnik odpalamy za pomocą przycisku nad ekranem systemowym. Po uruchomieniu silnika nad przyciskiem obraca się analogowy zegarek, a pod nim włącza 12 calowy ekran systemu multimedialnego. Styl graficzny na ekranie przypomina ten, pasujący do wszystkich elementów  zastosowanych w aucie, czyli jest przepełniony „kryształami”. Jest to jedynie nakładka systemu, który jest rozbudowaną wersją znaną z Citroena czy Peugeota. Podoba mi się wysoka rozdzielczość i dobry kontrast. Świetnie radzi sobie nawet w dużym słońcu. Sam system działa w miarę płynnie ale czasem potrafi się delikatnie przyciąć. Minus należy się też za słabą jakość kamery cofania i sztucznie generowany widok 360 stopni.

Są też wielkie plusy. A nimi są liczne gadżety. Dzięki nim groźny DS 7 przeobraża się w potulnego SUVa z mnóstwem systemów bezpieczeństwa. Największe wrażenie zrobiła na mnie kamera termowizyjna, która w nocy wyświetla obraz na cyfrowym kokpicie za kierownicą. Kamera odczytując temperaturę w otoczeniu jest w stanie rozpoznać człowieka lub zwierzę i oznaczyć je na ekranie. Oczywiście nie jest to czymś zupełnie nowym. Takie rozwiązania istnieją już w innych, drogich autach, nie mniej jednak robi to wrażenie.

Duża klapa bagażnika jest otwierana elektrycznie, czy to za pomocą przycisku czy też przy pomocy machania nogą. Kiedy ta nowość wchodziła na rynek zastanawiałem się czy nie jest to bez sensu, jednak z biegiem czasu zacząłem być coraz bardziej leniwy i coraz bardziej doceniam metodę otwierania bagażnika nogą. Tym bardziej, że klapa DSa jest tak duża, że musi ważyć co najmniej połowę masy całego auta. 😉 Podnosi się niemal cała tylna bryła auta… A po otwarciu otrzymujemy ogromne 555 litrów pojemności. Gdyby nie mocno ścięty tył auta, przestrzeń byłaby jeszcze większa!

Zobacz również:   [TEST] Alpine A110 GT

Dużego SUVa napędza mocniejszy Diesel o pojemności 2 litrów i mocy 180 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi tu aż 400 Nm. Przyspieszenie do pierwszych 100 km/h wynosi 9,4 sekundy, a prędkościomierz zatrzymuje się przy 215 km/h. Osiągi nie wyglądają imponująco ale w rzeczywistości to bardzo elastyczna jednostka, która zapewnia wystarczającą dynamikę do normalnej jazdy, a nawet coś więcej. Automatyczna skrzynia biegów ma aż 8 przełożeń i nie tylko działa bardzo sprawnie, ale też gwarantuje całkiem niskie zużycie paliwa. Na trasie w zależności od tego jak ekonomicznie jeździmy, poza miastem zużycie paliwa będzie się wahać między 5,5 a 6,5 l/100km. Na drogach ekspresowych i autostradach DS 7 zużywa odpowiedni 7,1 oraz 8,1 litra, a w mieście zużycie paliwa rośnie do 9 litrów.

Dwulitrowa jednostka BlueHDI generuje ogromne drgania silnika, które tłumi ogromna bryła francuskiego auta. Wygłuszenie wnętrza jest na tyle dobre, że większe szumy usłyszymy dopiero przy wyższych prędkościach ale i one nie będą uciążliwe. Niestety na ten moment DS 7 dostępny jest wyłącznie z napędem na przednią oś. A szkoda. Przy takiej mocy i mokrej nawierzchni, podczas żwawego ruszania z miejsca czuć jak przednia oś ucieka, a samochód z trudnością próbuje złapać przyczepność. DS 7 nie będzie więc samochodem dla lubiących agresywną jazdę. Jest bardziej komfortowym krążownikiem o wyglądzie drapieżnika. Niestety napęd na cztery koła będzie dostępny w późniejszym okresie i to jedynie w wersji Hybrydowej E-Tense. Prowadzi się za to precyzyjnie i z dużą pewnością, a duża bryła nie jest podatna na większe podmuchy wiatru, bardziej go przecina.

DS 7 kosztuje co najmniej 126 tys. złotych ale duża część gadżetów, które ma testowy egzemplarz też muszą swoje kosztować. Najmocniejszy Diesel i wersja wyposażeniowa Grand Chic z kilkoma dodatkami wyciągnie z naszego portfela nieco ponad 200 tys. To dużo więcej niż wersja podstawowa. Tak samo jest z biżuterią, aby robiła jak największe wrażenie, trzeba wydać sporo… Ale w porównaniu do aut klasy Premium, do których dążą Francuzi, DS 7 okazuje się być niezwykle atrakcyjną ofertą. Trzeba jednak zaakceptować kilka niedoskonałości. Dużo gadżetów i dobre materiały to nie wszystko. Patrząc jednak na francuskiego SUVa pod innym kątem, jest to naprawdę ciekawy samochód. Rzuca się w oczy niczym gwiazda filmowa i nic dziwnego. Wygląda naprawdę spektakularnie. Zwłaszcza w droższych wersjach wyposażenia. Jest też oszczędny, bezpieczny i nowoczesny. Nie otrzymacie, aż takiego komfortu jak w autach klasy Premium, ale poziom, który reprezentuje DS 7 jest na tak wysokiej pozycji sprawia, że jest bardzo atrakcyjnym samochodem.

Leave a Reply